| Autor |
aDRi
Admin
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 3091
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Częstochowa / Katowice
Pią 15:04, 14 Wrz 2018
|
|
| Wiadomość |
|
|
Bloodhound Gang - Warszawa 2000 - relacja - Popcorn
Na to wydarzenie fani "Gangu Krwistych Chartów" czekali od dawna! Totalnie ześwirowane chłopaki dały w Warszawie popis tak maksymalnego czadu, że aż sami się tym przerazili! Na koncert kapeli w Polsce przyszło ponad dwa tysiące ludzi!
Najzabawniejsze w muzyce Bloodhound Gang jest to, że wielu ludzi myśli, że to zespół dyskotekowy, ponieważ znają ich tylko z jednego utworu "The Bad Touch", ze słynnym refrenem "Zróbmy to tak, jak robią to na Discovery Channel". A to przecież nieprawda. Kawałki zespołu to hardcorowe, mocne numery! Można się było o tym przekonać na ich dwóch koncertach w Polsce! Jako rozgrzewka, czyli support, wystąpili metalowi zadymiarze z zespołu Goldfinger, który muzycznie i pod każdym względem jest do Bloodhoundów podobny. Do tego stopnia, że niektórzy widzowie myśleli, że to występ tej samej kapeli!
ODJAZDOWA PROWOKACJA
Goldfinger był nieco nudniejszy, mimo starań wokalisty Johna Feldmana, który wszedł na scenę w damskiej peruce rozebrany do pasa, a koledzy zaanosowali go:" panie i panowie, przed wami...urocza Britney Spears!". Po czym kapela zagrała metalową przeróbkę "Baby One More Time"! Ale to i tak nic w porównaniu z szaleństwami, które działy się po wyjściu na scenę Bloodhound Gang. Już sam afisz nad sceną był odjazdowy - widniało na nim przekreślone logo Metalliki, a pod nim wielki napis "The Bloodhound Gang". Zespół zaprezentował się tak, jak przystało na ludzi, którzy łamią wszelkie zasady. Zaczęli od ziania ogniem, a potem zagrali kawałki ze swojej najnowszej (trzeciej) płyty "Hooray For Boobies" plus dziwactwa, w rodzaju przeróbek Vengaboys ("Boom Boom Boom"). Cranberies ("Salvation") albo Prodigy ("Smack My Bitch Up"). Mało tego - małpowali nawet Enrique Iglesiasa!
KONKURS DLA ŚWIRÓW
W przerwach genialny Jimmy Pop równie genialnie nawiązywał kontakt z publicznością. jego dialogi z widzami trwały czasem tyle, ile piosenka. W pewnym momencie stwierdził na przykład: "Polskie dziewczyny są bardzo seksowne...która wejdzie na scenę, zdejmie biustonosz, dostanie od nas koszulkę z logiem zespołu!". Do konkursu zgłosiło się tyle dziewczyn, że na scenie zabrakło miejsca. Ochrona poprosiła uczestniczki, by zaprezentowały swoje wdzięki stojąc tyłem do widowni. Jimmy próbował wynegocjować zniesienie tego zakazu, ale nic nie wskórał. Przyzwoitości stało się zadość. Nie dło się jednak wynegocjować zbyt wiele, przy następnym konkursie, tym razem w pluciu widzów na zespół. Rozweseleni fani z pierwszych rzędów nie szczędzili śliny na Jimmiego i jego kolegów, ku wielkiej uciesze zespołu! Trzeba przyznać, że ten Bloodhound Gang to niezłe świry, prawda?
METALOWY BOYSBAND?
Na koniec przyszedł czas na wykonanie "The Bad Touch", w którym chłopcy wyśmiali muzykę taneczną! Wyszli na scenę przebrani w jednakowe dresy, tak jak członkowie boysbandu i zaczęli się wygłupiać, tańcząc do muzyki puszczonej z playbacku. Widzowie śmiali się i też tańczyli - w końcu parodia to czy nie, ale "The Bad Touch" to całkiem udana piosenka. Po występie w Polsce Bloodhound Gang wyjechali na koncert do Czech, a następinie do Budapesztu (Węgry) i do słowiańskiego miasta Lubljnana. Stęsknieni polscy fani 28 lutego mogli jeszcze z nimi pogadać przez Internet przy pomocy specjalnie utworzonego kanału do pogawędek. Kiedy następny raz? Pewnie nieprędko, bo po wyczerpującej trasie zamierzają przede wszystkim odpocząć, zanim pomyślą o jakimkolwiek graniu, obojętnie na żywo, czy w studio.
Bloodhound Gang - Warszawa 2000 - relacja - Bravo
W numerze BRAVO 03 2000 ostrzegaliśmy, czego należy się obawiać po koncertach tych świrusów. I rzeczywiście goście z Bloodhound Gang dali wszystkim nieźle popalić. I to dosłownie: na koncercie w warszawskim klubie Stodoła podczas pierwszego kawałka z gryfów gitar i...gardeł muzyków poleciały kilkumetrowe snopy ognia, które nieźle osmoliły sufit! Jednocześnie wokalista Jimmy Pop wszedł na piramidę kolumn i zaintonował "Du Hast..." co rozbawiło publikę - oczywiście miała to być parodia grupy Rammstein. Zresztą dostało się nie tylko Rammsteinowi. Jeszcze przed rozpoczęciem koncertu tradycyjnie nad sceną pojawił się transparent z przekreślonym logo Metalliki i jakby od niechcenia namalowaną pod nim nazwą Bloodhound Gang. Dla tych facetów nie ma świętości!
Lubią sobie też robić jaja z publiki. Po drugim numerze basista Evil Jared wyszedł na scenę trzymając w jednej ręce banknot studolarowy, a w drugiej dwie zgrzewki puszek coca coli. Ogłosił konkurs, którego zwycięzca miał dostać banknot w zamian za wypicie całej coca coli. Jakiś koleżka męczył się przez prawie cały koncert, ale w końcu wrócił do domu z kieszenią bogatszą o sto dolców. Były też pokazy plucia. Najpierw Jimmy opluł Evila, a potem Evil odpowiedział Jimmy'emu tym samym, a na końcu obaj przyjmowali na klaty "prezenty" od widzów. Były też...wymioty. Trochę wymuszone, z paluchem włożonym do ust, ale były. Po koncercie musiało być sporo do sprzątania. Na scenie pojawiła się też grupa dziewczyn wyłowiona z publiczności. W zamian za zdjęcie bluzki i oddanie jej zespołowi dostawały od kapeli koszulkę. Odważyły się tylko trzy, a jedna oddała chłopakom nawet staniczek, który zaraz trafił na statyw Jimmy'ego. To się nazywa poświęcenie!.
Bloodhound Gang zagrali prawie wszystkie kawałki z nowej płyty m.in. "I Hope You Die", "The Ballad Of Chasey Lain" i ultraszybki "Along Comes Mary". Na bis przygotowali dla polskich fanów "The Bad Touch" w wersji...boybandowej! W pewnym momencie na scenę został wniesiony duży napis "N'Sync". Przysłonił chłopaków, którzy odłożyli instrumenty, szybko przebrali się w jednakowe stroje i zaczęli tańczyć. Śmiechu było co nie miara.
Ale Bloodhound Gang przyjechali do naszego kraju dwa dni wcześniej. Najpierw w sobotę 19 lutego zagrali jako gwiazda festiwalu Odjazdy w Katowicach. Tam też spisali się znakomicie, chociaż, a może na szczęście - nie rzygali.
Pokazali się też całkowicie zaskakującej, zdecydowanie poważniejszej strony - w dniu przerwy odwiedzili obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Potem już zameldowali się w Warszawie. Najpierw na konferencji prasowej, podczas której towarzyszyły im trzy dziewczyny ubrane zaledwie w śmieszne czapeczki z uszami znane z teledysku "The Bad Touch" i majteczki z długimi ogonami. Czadersom zza oceanu wręczono też złotą płytę za sprzedaż w Polsce ponad 50 tysięcy sztuk albumu "Hooray For Boobies". Tak trzymać!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Szukaj
A te z Tylko Rocka itd. to już czytałem kiedyś. Pamiętam jeszcze, że chyba dzień po koncercie w Makakofonii omawiano go